Albańskie zorganizowane grupy przestępcze odpowiadać mają za śmierć kilkudziesięciu ludzi w płomieniach oraz w wodzie, w tym dwójki Polaków – matki i dziecka. Powodem są oczywiście jak zawsze pieniądze. Skorumpowane władze lokalne zlecają podpalanie lasów, aby z pominięciem krępujących przepisów tworzyć wolną przestrzeń pod późniejsze inwestycje developerskie. Ten może liczyć na tani grunt, kto przekona samorządowca odpowiednio grubą kopertą, a raczej walizeczką pełną banknotów. Zarabiają na tym wszyscy, prócz przypadkowych ofiar.
Albańczycy nie mają w Grecji dobrej opinii. Tamtejsze diaspory odpowiadają za handel narkotykami i brutalne przestępstwa kryminalne, w tym rozboje, zabójstwa i gwałty. Dokonują również poważnych przestępstw na zlecenie greckich przedsiębiorców i polityków. Podobnie jak w innych krajach, także tamtejszy sektor budowlanych spowija korupcja. Aby umożliwić zagospodarowanie atrakcyjnych terenów wyniszczane są porastające je drzewostany. Pozorowanie naturalnych pożarów wyklucza problematyczne prokuratorskie śledztwa i stosowanie demokratycznych (kosztownych i czasochłonnych) procedur zmiany zagospodarowania przestrzeni – za żywioł trudno kogoś winić, podobnie jak udowodnić kto rzucił pierwszą iskrę na wysuszoną przez upalne lato biomasę. A skoro lasu już nie ma, to szkoda, żeby ziemia leżała odłogiem...
Grecy nie lubią brudzić sobie rąk, są do tego zbyt wygodni, korzystają więc z odpłatnych usług albańskich bandytów. Tym razem zamiast lokalnego pożaru, który oczyściłby teren pod nowe osiedle mieszkaniowe lub centrum handlowe, przestępcy niechcący zapoczątkowali Armageddon. Zaprószając ogień nie wzięli pod uwagę wielkiej wichury, która rozprzestrzeniła płomienie na gigantycznych obszarach.
Gdy ogień dochodził do zamieszanych oraz wykorzystywanych na cele turystyczne terenów, lokalni mieszkańcy i wczasowicze mieli dosłownie minuty na ewakuację. Wielu z nich nie zdążyło w porę zareagować, pożar otaczał i palił żywcem całe rodziny. Niektórzy, podobnie jak polscy turyści, uciekali do wody, w której często również nie mogli liczyć na ratunek. Tonęli. Dym i płomienie dotarły pod serce Grecji – do Aten. Spłonęło tysiące domów i samochodów. Zginęło co najmniej 79 osób. Nieznana jest jeszcze liczba zaginionych. Wciąż przeczesywane są bardzo rozległe pogorzeliska, można więc prognozować, że liczba ofiar śmiertelnych jeszcze znacznie wzrośnie. Tylko w jednym miejscu w mieście Mati odnaleziono aż 26 ciał...
Aby potwierdzić otrzymywane informacje o przestępczym procederze Albańczyków uruchomiłem swoje kontakty na Bałkanach. Faktycznie, mieli oni od dawna przyjmować na tych terenach zlecenia na odpłatne podpalenia. To proste do popełnienia przestępstwo, które bardzo trudno udowodnić. Gdy pożary dotyczą stosunkowo dużych i niemonitorowanych, ani niezamieszkanych obszarów, czyli głównie lasów, udowodnienie komukolwiek winy jest niezmiernie mało prawdopodobne. W przypadku podpaleń budynków zazwyczaj możliwe jest zidentyfikowanie ognisk pożaru, czyli miejsc najbardziej wypalonych o największych zniszczeniach termicznych, w których zapoczątkowano płomień. Prócz analizy dynamiki przemieszczania płomieni oraz śladów zniszczeń kluczową rolę odgrywają badania laboratoryjne. Pobierając próbki z pogorzeliska i niestrawionych przez ogień, np. nasiąkniętych benzyną, fragmentów podłoża, a także uwzględniając wcześniejszą zawartość i konstrukcję zabudowań (w tym rozmieszczenie wszelkich instalacji), zrekonstruować można przyczynę i przebieg pożaru. Kolejny krok to analiza okolicznego monitoringu, logowań do stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej i przesłuchania świadków, wskutek czego możliwe bywa wytypowanie podejrzanych. Problem zaczyna się, gdy zbadać należałoby dziesiątki tysięcy hektarów pogorzeliska...
Dlatego w tym przypadku najprawdopodobniej nigdy nie uda się wykryć konkretnych sprawców, którzy odpowiadają za rozniecenie ognia. Stosunkowo prosto wytypować jednak można osoby, które bezpośrednio lub pośrednio sfinansowały tę zbrodnię. Wystarczy ustalić, który developer i którzy lokalni politycy zabiegali o inwestycje na terenach objętych epicentrum pierwotnego pożaru. Oczywiście również nie może tu być mowy o jakimkolwiek udowodnieniu winy w znaczeniu prawa karnego. Jedyna więc możliwa forma kary to przemyślany głos w dniu wyborów i rezygnacja z zakupów nieruchomości od tych konkretnych oferentów. Ale kto będzie o tym pamiętał za kilka miesięcy? Pewnie jak zawsze nikt. Poza bliskimi tych, którym życie odebrał ogień.
Kazimierz Turaliński
26 lipca 2018 r.